Piękne morze bywa zdradliwe i niebezpieczne.
W dzisiejszym wpisie (dla tych, którzy nie czytali lub
zapomnieli) powtórzę to, co już pisałam o zjawisku „martwej fali” występującym w Morzu Czarnym, najczęściej w
sierpniu. Jest ono bardzo niebezpieczne i co
roku na skutek „martwej fali” (trwającej zwykle kilka dni) notowane jest w
Bułgarii kilkadziesiąt przypadków utonięć.
„Martwa Fala”
powstaje pod wodą, dlatego też jej powierzchnia wydaje się być spokojna,
podczas gdy powstałe przy dnie prądy wsteczne - wciągają w głąb morza (martwa
fala na ogół nie jest bardzo szeroka).
![]() |
foto: www.spasitelbg.com |
Nawet jeśli morze wydaje się Wam spokojne i bezpieczne,
zaufajcie tym, którzy wydają decyzję o
zawieszeniu flagi zabraniającej wchodzenia do wody.
Jeśli zdarzy się komuś znaleźć w zasięgu martwej fali,
Bułgarzy zapewniają, że tylko zachowanie spokoju i nie poddanie się panice
pozwoli wyjść z opresji. Nie należy tracić sił w walce z zasysającą falą. Ratownicy
zalecają płynąć w kierunku brzegu po przekątnej (powrót w linii prostej jest
niemożliwy). Szczególnie zagrożone są osoby nieumiejące pływać, stojące przy brzegu w wodzie do pasa lub głębiej.
![]() |
foto: www.spasitelbg.com |
___

Zapraszam na moją nową stronę, na której o Bałkanach też jest kilka słów (w prawej
kolumnie są odnośniki do niektórych tekstów).
Nie znam tego zjawiska. Spotkałam się za to ze wsteczna falą na Bałtyku. Płynęłam kiedyś zadowolona z siebie, że taka jestem wysportowana, że tak szybko i lekko mi się płynie. Nagle odwróciłam się, a brzeg był daleko. Postanowiłam więc wrócić. Kurczę! To było wyzwanie. Strasznie się namordowałam nim dopłynęłam do brzegu.
OdpowiedzUsuńMiałaś szczęście Ilenko. I umiesz zachować trzeźwość umysłu. Ludzi gubi panika.
OdpowiedzUsuńMartwa fala to żywioł. Ratownicy zgodnie twierdzą, że jedynym sposobem jest wydostać się z jej zasięgu, bo najlepsi pływacy nie są w stanie jej pokonać. W Bułgarii giną głównie turyści.:(
dawno temu w latach 80tych jako 15 latka weszłam tam do spokojnego morza po szyję -bo inni tam byli. Nie umiałam wtedy pływać Nic się nie wydarzyło ale teraz rozumiem swoją niefrasobliwość
OdpowiedzUsuńJa też czasem patrzę wstecz i sama sobie się dziwię, choć niefrasobliwość zdarza się w każdym wieku. Pozdrawiam :)
UsuńJa też miałam kiedyś taki przypadek w Bułgarii. Kąpałam się i nagle morze zaczęło mnie wciągać w głąb. Płynęłam w stronę brzegu ale czułam że wcale się do niego nie przybliżam. Zaczęłam się stresować ale rozsądek podpowiadał mi żeby zachować spokój i próbować cały czas płynąć. Nie wiem jak udało mi się w końcu dopłynąć do plaży, ale byłam nieświadoma zagrożenia. Dziś wiem że to była martwa fala i miałam dużo szczęścia.
OdpowiedzUsuńGratuluję umiejętności zachowania spokoju. To naprawdę trudne. Ale to jedyny sposób, żeby wyjść z opresji. Ja przypominam o tym zjawisku, bo mam wrażenie, że większość osób wyjeżdżających do Bułgarii nie wie o tym. Pozdrawiam :)
UsuńJa dwa lata temu miałem spotkanie z martwą falą w Słonecznym Brzegu :/ Bardzo niefajna sprawa. Człowiek robi co może żeby dostać się na brzeg a tu nie da rady. Siły uchodzą a do brzegu ani metra bliżej. Na szczęście sporo pływam i na tyle zachowałem trzeźwość umysłu, że odbiłem w bok i już udało mi się wrócić na ląd.
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Ta trzeźwość umysłu jest niezbędna, żeby uciec z martwej fali i oczywiście umiejętność pływania. Wielu ludzi pływa tylko raz w roku podczas wakacji, a to w niektórych sytuacjach za mało.
UsuńPozdrawiam :)
Nie znałam takiego zjawiska dobrze,że o tym piszesz . Nigdy dość ostrzeżeń.
OdpowiedzUsuńPrzypominam co roku. Nie umiem zrozumieć dlaczego biura turystyczne nie informują turystów o zagrożeniach. Nie sądzę, że to odstraszałoby od podróży, bo przecież ludzie nie rezygnują z wyjazdów do miejsc, w których można np zachorować na tropikalną chorobę (szczepią się, są ostrożni itd)
UsuńTo zjawisko wystepuje najczesciej w okolicach swieta sw. Iljego. Bulgarzy bardzo w to wierza i tego dnia nie wchodza do wody
OdpowiedzUsuńTak. Pisałam wcześniej o tym. Tę legendę, w której jest ziarnko prawdy opowiedziałam też w ostatniej książce.
OdpowiedzUsuń