20191116

Do Bułgarii nie tylko po różany eliksir

Rzadko zaglądam na tę stronę, rzadko tu piszę i dlatego miło mi bardzo, że i tak odwiedzają ją setki osób. Wiem, że wszystkim planującym spędzenie urlopu w Bułgarii, w mniejszym lub większym stopniu, przydają się informacje praktyczne, które tu znajdują. "Do Bułgarii po różany eliksir", "Giuwecz czyli co kupić w Bułgarii", "W bułgarskim supermarkecie", "Sudżuk czyli zakupów w Bułgarii ciąg dalszy" - to tylko niektóre tytuły wpisów o tym, co warto przywieźć z kraju Orfeusza i Spartakusa. Mam nadzieję, że każdy, kto decyduje się tu spędzić trochę czasu jedzie także po to, żeby przywieźć piękne wspomnienia, zapisać w pamięci niektóre pejzaże, zajrzeć do trackich grobowców sprzed naszej ery, poczuć atmosferę antycznego, rzymskiego teatru, cerkwi ukrytych w górskich jaskiniach czy meczetów z czasów sułtanów. Wierzę, że odwiedzając jakikolwiek zakątek w każdym człowieku budzi się też chęć poczucia jego klimatu. Ciekawym Bułgarii i Bałkanów dedykuję moje książki.


"W bałkańskim kociołku" są moje osobiste wspomnienia. Chciałam też przybliżyć niepowtarzalną atmosferę Półwyspu, na którą składa się wszystko po trosze: specyficzna mentalność żyjących tu ludzi, ich obyczaje, koleje losu, spory, kuchnia i muzyka. Opowiedziałam też o miejscach, które może ktoś zechce zobaczyć, choć nie zawsze są znane turystom. Mało brakowało, a nie zobaczyłabym jednego...

Entuzjastycznie zareagowałam na pomysł zwiedzenia jaskini z podziemnym jeziorem. (...) Kozią ścieżką (tak się tu mówi o bardzo stromych górskich dróżkach) i bujającym się mostem linowym doszliśmy do wejścia. Tu czekał na nas "jaskiniowy" strój. (...) Kiedy panowie przewodnicy byli w połowie standardowego instruktażu przed wejściem, przyznam, że obudziły się we mnie poważne wątpliwości. - Ja tu poczekam - miałam na końcu języka. (...) W jaskiniach zachwycam się tym, co widzę, ale kiedy jestem w podziemnym świecie, zawsze w jakimś momencie wstrząsa mną dreszcz niepokoju. 
"Pobrodzę, popływam, posiedzę, poleżę..." - pocieszałam się w myślach, bo już wiedziałam, że są miejsca, gdzie skalny sufit jest w niewielkiej odległości od tafli wody. Mała łódka (ponton) przepłynie tędy, ale jej pasażerowie muszą pozostać w pozycji leżącej, przyklejeni do dna. Liny nad głowami pomagają posuwać się do przodu...
 
To był fragmencik z mojego "kociołka", więcej - w zakładce "W bałkańskim kociołku", informacje o dostępności są m.in. w stopce strony. Książka jest też w wielu bibliotekach.
Przypominam także, że na bieżąco piszę na stronie autorskiej TO i OWO - Z życia wzięte - napisalamtoiowo.blogspot.com" (w prawej kolumnie są odnośniki do niektórych tekstów o Bałkanach). Zapraszam. :)